sobota, 19 września 2015

Zostań, jeśli kochasz

    Przez całe wakacje nie mogłam się zmusić do czytania, ani tym bardziej nie wyobrażałam sobie pisania recenzji. Dziwiłam się i ganiłam zarazem, bo nie miałam ochoty czytać! To było dla mnie nie do pomyślenia, aż tu nagle, po powrocie do szkoły, połykam jedną lekturę po drugiej. To już trzecia recenzja w tym tygodniu i czuję się dumna, mam nadzieję, że wy także. Tym razem jednak, zdecydowałam się na znany bestseller, wydany już w trzydziestu językach (o ile się nie mylę). Skłoniła mnie o tego bardzo pozytywna opinia moich znajomych, licznych z resztą. Chyba wszyscy już poznali tę książkę przede mną. Jako, że nie była specjalnie droga, zdecydowałam się ją kupić. Nie musiałam się też jakoś do niej zmuszać, przekonały mnie zaledwie 230 stron i książka poszła w jeden dzień. Niestety - pisane z prawdziwym żalem - książka wydała mi się całkiem zwyczajna.
    Mia ma siedemnaście lat, ale nie martwcie się bo to nie jest kolejna romantyczna powieść dla nastolatek - chociaż oczywiście elementy romantyczne posiada, nie one są istotą fabuły. Otóż dziewczyna prawie ginie w wypadku. W porównaniu do rodziców, udaje jej się przeżyć i chociaż jest w poważnym stanie, wcale nie umiera. Pozostaje jedyną ocalałą w zderzeniu z ciężarówką. Nie jest to też melodramat. Mia bowiem staje gdzieś pomiędzy życiem a śmiercią, staje się biernym obserwatorem, którego nie można wyczuć ani dostrzec. Towarzyszy swojemu nieprzytomnemu ciału podczas podróży do specjalistycznej kliniki oraz dalej, gdy leży na OIOMie. W ten czas wspomina swoje życie - pełne muzyki (która udzielała się jej nie tylko poprzez miłość do wiolonczeli, ale także dzięki rodzicom byłym-rockmanom) oraz niezapomnianych chwil spędzonych ze swoim chłopakiem Adamem. Muszę więc przyznać, że idea oryginalna, chociaż sam wypadek taki nie był. Ciepła, klimatyczna, przyjemna. Nie wiem co więcej mogłabym oprócz tego napisać. Moi przyjaciele naprawdę się nią zachwycali i nie twierdzę, że była zła. Wcale nie żałuję, iż ją przeczytałam. Zwyczajnie nie miała w sobie "tego czegoś", co by mnie zauroczyło. Bohaterowie wydawali mi się tacy zwyczajni, żeby nie powiedzieć - płytcy. Czytałam już lepsze pozycje, które potrafiły poruszyć do łez. Ale, rzecz jasna, wcale nie uważam jej za złą. Po prostu... dobrą. Najpewniej sięgnę po drugą część, tak z czystej ciekawości. I nie mam nic więcej do dodania.


Oryginalny tytuł : If I stay
Autorka : Gayle Forman
Wydawnictwo : Nasza Księgarnia
Przekład : Hanna Pasierska
Ilość stron : 244

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz